Przeważnie spotykam się z ludźmi, którzy w fotografii szukają ukrytych sensów, niewypowiedzianych rzeczy niczym w poezji i rzecz jasna nie ma w tym nic złego. Jednak to co w zdjęciach Kevina Van Aelsta uderza od początku to nie wykaligrafowane atramentem sympatycznym znaczenia i metafory, a ciekawy pomysł, zarazem praktyczny jak i absurdalny. Fajna głowa.
Pozdro300
Filip
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz